wtorek, 26 sierpnia 2014

Essence- bronzer Beach Cruisers

Hej! 
Dziś przychodzę do was z recenzją bronzera z ostatniej limitowanki Essence- Beach Cruisers. Co do samej limitowanki- moim zdaniem była to jedna z najgorszych. Jedynym produktem, który mnie zaciekawił, był bronzer. Okazało się, że nie tylko mnie się spodobał, bo obeszłam dwie Natury, Hebe i dwa Super-Pharm zanim wreszcie udało mi się go znaleźć. Standy pełne- żółte, niebieskie i różowe cienie nienaruszone, błyszczyki ombre w komplecie, a wszystkie bronzery wykupione. Wreszcie udało mi się znaleźć ostatnią sztukę w Super-Pharm! :)


Występuje w jednym odcieniu- 01 life's a beach i kosztuje 12,99 zł. 
Składa się z brązowej, matowej części i połyskującej palemki z drobinkami. 
Teoretycznie można tego produktu używać jako bronzera i rozświetlacza oddzielnie, ale nie jest to takie łatwe. 
Ja, podczas nakładania kosmetyku staram się omijać palemkę, bo nie jestem fanką brokatu na twarzy. 
Co do samego bronzera, moim zdaniem nie ma w nim pomarańczowych tonów, co jest dużym plusem. 
Jest nieźle napigmentowany, więc już jedno pociągnięcie pędzlem da nam naturalny efekt. 
Mam bardzo bladą cerę, więc mnie to zadowala, ale jeśli ktoś woli bardziej wyrazisty kolor- nie ma z tym problemu, można go łatwo stopniować. 
Puder może odrobinę osypywać się podczas używania pędzla, ale nie jest to jakieś przesadne.
Opakowanie nie jest złe (czyt. jeszcze nie pękło) i póki co wygląda ładnie.

A jaki jest największy plus tego bronzera? Zapach. 
Pachnie kokosem. Uwielbiam wszystko co kokosowe- od żelu pod prysznic Original Source po perfumy Yves Rocher. Pachnie cuuudownie. Zapach można wyczuć już po otwarciu, ale czuć go także na pędzlu i utrzymuje się dosyć długo na twarzy. 



Ten bronzer ma wiele zalet poza cudownym zapachem. Polubiłam go. Do tego plus za ciekawy design, z tą palemką. Będzie mi przypominał o lecie, które już się kończy (nienawidzę tego mówić).

A wy lubicie Essence? Macie coś z edycji Beach Cruisers?
Pozdrowienia! x


środa, 20 sierpnia 2014

Sleek Au Naturel Palette

Hej!
Zawsze chciałam mieć bloga urodowego. Trzeba realizować swoje cele, więc zdecydowałam, że wkońcu go założę. Uwielbiam makijaż i dobrze jest mieć wreszcie miejsce, gdzie będę mogła dzielić się swoimi przemyśleniami i opiniami odnośnie kosmetyków do makijażu i pielęgnacji.  Z całą pewnością nie będzie tu tylko kosmetycznie, mam w planach również pisać trochę o swoich podróżach i ulubionych miejscach. Męczyłam się nad wyglądem bloga i tym postem kilka dobrych godzin, więc proszę wybaczcie wszystkie niedoskonałości. :)

Na pierwszy ogień idzie paleta Sleek Au Naturel. Akurat poszukiwałam palety z neutralnymi cieniami, więc bardzo się ucieszyłam, kiedy znalazłam ją w sklepie stacjonarnym. Za ok. 40 zł nie oczekiwałam wiele, ale jak widać- nie zawsze trzeba wydawać większą sumę na naprawdę dobre kosmetyki. Podoba mi się również to, że paleta ma lusterko, dodatkowe opakowanie i aplikator ''pacynkę''. Mimo, że takich nie lubię, bo zdecydowanie lepiej sprawdzają się pędzelki, to zawsze to kolejny plus, ponieważ często widzę jak dziewczyny narzekają na brak jakiegokolwiek aplikatora.



Osobiście uwielbiam kiedy kosmetyki mają nazwy, a nie tylko numery- i tak jest w tym przypadku.
Górny rząd od lewej:
Nougat (matowy) biały
Nubuck (matowy) kremowo-szary
Cappuccino (matowy) jasny beż
Honeycomb (matowy) miodowy
Toast (matowy) przygaszony pomarańcz
Taupe (perłowy) kawa z mlekiem ze złoto- różanymi drobinkami
Dolny rząd od lewej:
Conker (perłowy) ciepły brąz z fioletowymi tonami
Moss (perłowy) oliwkowo-złoty
Bark (matowy) ciemny brąz
Mineral Earth (perłowy) ciemny połyskujący brąz
Regal (matowy) śliwkowy
Noir (matowy) czarny

Jak widać w palecie znajduje się 8 cieni matowych i 4 perłowe. Na szczęście nie ma w nich chamskiego, bazarowego brokatu. Jedynym bardzo połyskującym cieniem jest Taupe. Cienie z górnego rzędu są zdecydowanie słabiej napigmentowane (poza Taupe) ale i tak dobrze je widać. Za to dolny rząd jest napigmentowy świetnie!
Najlepsze w tej paletce jest to, że praktycznie każdy cień znajdzie jakieś zastosowanie w codziennym makijażu. Nougat świetnie nadaje się do kącika oka i na łuk brwiowy. Kolejne trzy cienie sprawdzą się w dniach kiedy nie mamy wiele czasu na makijaż, ale nadal chcemy jakoś wyglądać. Ujednolicają kolor powiek, przez co wyglądają na gładkie. Taupe jest świetny dla rozświetlenia oka. 
Moss jest przepiękny! Nie spodziewałam się tego, ale chyba zostanie moim faworytem. Bark używam do brwi. W rzeczywistości jest ciemniejszy niż wydaje się w palecie. 


O dziwo, mimo, że są to raczej neutralne kolory- można nimi wyczarować naprawdę wiele makijaży. Sprawdzą się w makijażu dziennym i wieczorowym. Używam ich już ponad miesiąc, więc zdążyłam je nieźle wypróbować. Pigmentacja jest bardzo dobra, nie ma problemu z nabraniem kosmetyku na pędzelek czy też nałożeniem go na powiekę. Cienie są też wydajne, wystarczy ich niewiele- zwłaszcza w przypadku ciemniejszych odcieni. Jeśli chodzi o trwałość- z bazą wytrzymają cały dzień, bez bazy też trzymają się dobrze przez wiele godzin.

Podsumowując- świetna paleta za niewielkie pieniądze. Polecam :)